Haa wpadłem do Mikołowa razem z częścią naszej teamowej paczki (Aga, Bodzio, Robert) na "lajtowe zawody XC". I okazało się że byłem w ogromnym błędzie używając słowa "lajtowe". Już podczas kółka zapoznawczego okazało się że będzie miazga. Mikołowscy ściganci Roweroryści skonfigurowali taką trasę, która wg zasłyszanych opinii mogłaby być eliminacją pucharu Polski w XC.
W oczekiwaniu na swój start dopingowałem resztę naszej ekipy, która jechała przede mną. Aga wyjęła klasę, startowała niestety w niej sama ale jechała do mety jakby goniła ją setka rywalek. Wśród wszystkich pań wysoko 5 miejsce. Gratulacje.
Potem startował Robert z Bogdanem. Robert megapechowo - po slajdzie na sypkiej nawierzchni, spotkanie z betonowym murkiem - zdrowo poobijany, wycofał się z dalszej rywalizacji. Bodzio piąty.
Przyszła i kolej na mnie. 5x pętla 3,5km. Start i zaczęło się rwanie do przodu... Można było zapomnieć o złapaniu swojego tempa, rytmu do czego przyzwyczaiły mnie starty w bike maratonach. Trasa fundowała co chwila ostre techniczne podjazdy a za rogiem zjazd i takie szarpanie prawie na całej długości z wyjątkiem chwili wytchnienia podczas okrążania stadionu.
W końcówce pierwszej pętli jadąc w połowie stawki, mnie również dopada pech. Chcąc na maxa wykorzystać miejsce... prędkość.. (brakło podejrzewam 2cm) zahaczyłem kierownicą o drzewo. Koło skręciło w lewo, ja fikoł nad kierą, w stylu karateki łamie sobie kolanem szprychę w przednim kółku i krzywie całą obręcz. Szybki serwis na trasie - Bodzio wykręca mi złamaną szprychę i pyta czy jade dalej, ja w szoku - JADE!!! Nie było już szans na podjęcie walki z większością rywali ale powalczyłem z myszkującym to w prawo to lewo kółkiem, z własnymi słabościami, ze smakiem krwi w ustach i brakiem oddechu. Na ostatniej pętli kończy mi się woda i Robert podaje mi swój bidon a ja do kompletu glebie drugi raz haratając lewym kolanem po asfalcie. Ale na mecie nie jestem ostatni :D (wyników oficjalnych brak - może się pojawią) XC to całkiem inna sprawa niż maraton... niby dystans niewielki ale miażdży płuca i nogi.
Komentarze (5)
Sorki za zabranie Ci miejsca :D mój błąd! Wierze taśmy mogły się śnić.... trasa była praktycznie w 100% otaśmowana i nie było mowy o zastanawianiu się gdzie tu jechać - szacun!! a co do rowerowych wyjadaczy to chyba nie o mnie :p jak w zeszłym roku Wy wjeżdżaliście na Skrzyczne to ja się wróciłem i w ślad za Binem pojechałem wyciągiem hehe... pozdro dla Wszystkich rowerowych terrorystów :D i do zobaczenia mam nadzieje w Tarnowie ;)
Witam:D cieszę się że trasa się spodobała(ja też montowałam te taśmy,aż mi się w nocy śniły te biało-czerwone paski:P). Jedno małe sprostowanie co do miejsca waszej koleżanki;6ta w open była^^bo mi moje 5 miejce zabraliście Beboki(koleżanka miała jedno kółko mniej, a patrząc na dwa jej dystansu to była za mna):P:P:P Cieszymy się niezmiernie że tylu rowerowych wyjadaczy było usatysfakcjonowanych naszą pracą:) A za rok...tak, na pewno bardziej rozreklamujemy. Jesteśmy świadomi że dało się lepiej i bardziej poinformować o tej imprezie(albo raczej wczesniej), ale ograniczały nas aspekty niezależne od nas. W przyszlym roku obiecujemy więcej grzechów nie pamiętać...eee,popełniać i bardzo za nie żałować:D pozdrawiam Tyszańskich kolegów i koleżankę:*
Bin akurat w parku raz już byłem jakoś w zeszłym roku i wiedziałem że trasa będzie dobra ale przerosła moje oczekiwania... :) zawody super i na pewno za rok przybędzie dużo więcej zawodników, jest tylko jedno ale gdyby nie Jaro to nie wiedziałbym o zawodach, przydałaby się lepsza promocja imprezy pzdr.!
po długiej dłuuugiej przerwie zacząłem jeździć na rowerze w roku 2009... zrobiłem około 1500km. W roku bieżącym zmieniłem rowerek i jest plan powalczyć trochę mocniej niż w roku ubiegłym... parę maratonów, góry, jura zobaczymy co z tego wyjdzie...