I w końcu nadszedł ten dzień... lajkre zmieniłem na luźne szorty wskoczyłem do auta i w drodze do czeskich sąsiadów przebierałem niecierpliwie nogami i rękami jak dziecko oczekujące prezentów pod choinką.... :D W Novym Mescie trochę kluczyliśmy ale koniec końców udało się dotrzeć na trasę singla. Ruszamy na trasę pierwszy odcinek lekko pod górkę między drzewami banan nie schodzi z twarzy... :) po chwili dojeżdżamy do asfaltowego podjazdu, trochę zdziwieni, ale okazuje się że asfalt ma na celu nabranie wysokości, żeby potem z lekkim upadem terenu radować się singlowymi slalomo-hopkami.... fun fun fun... po jakimś czasie puszczam do przodu Roberta którego ponosi fantazja i kończy się to dość poważną glebą i uszkodzeniem sprzętu..
Justyna też zalicza OTB tylko ja jakoś dziwnie bez wywrotki :p za to kąpiel zaliczyłem :D
Takiej zabawy w życiu nie miałem na rowerze dlatego też nawet nie myślałem o wyciąganiu telefonu z kieszeni żeby robić jakieś fotki... POLECAM!!!
We wtorek jako że na forum BM wyczytaliśmy, że paru bikerów szykuje się na objazd trasy jeleniogórskiej eliminacji wybraliśmy się do Jeleniej Góry. Na miejsce podjechaliśmy autem, szybko zrzuciliśmy rowery z dachu i udaliśmy się na miejsce zborne na jeleniogórskim rynku. Zjawiło się około 30 rowerzystów. Po godzinie 11 pomknęliśmy na trasę, tempo niby spokojne ale troszkę dawało po płucach. Większa część ekipy odbiła na Mega a na Mini zostało 6 osób. Ubłoceni po nie całych dwóch godzinach zahaczyliśmy o myjke ciśnieniową żeby opłukać maszyny i ruszyliśmy do rowerowego żeby uzupełnić zapas dętek klocków hamulcowych i licznika szt. 1!
Plan był taki żeby na kołach przedostać się do Czechów i zaliczyć sławetny Singletrek pod Smrkiem. Z naszej bazy wypadowej w Przecznicy do Świeradowa udaliśmy się przez góry, z których na asfaltowym zjeździe poprawiłem swojego maxa, co prawda nie wiele ale wyszło 72.4km/h :D Jako że nie chciałem przeciążać bolących kolan na Stóg Izerski wjechałem gondolą, skąd pośmigaliśmy na czeski Smrek na który prowadził super techniczny podjazd :)
A to już na szczycie
Kolejny etap planu zakładał zjazd ze Smreka na dół do Novego Mesta ale szlak który prowadził do Novego Mesta choć bardzo chciałem to udowodnić że jednak tak nie jest nie nadawał się do jazdy na rowerach XC (kamienie wielkości koła) więc spróbowaliśmy polecieć na azymut jakąś napotkaną ścieżką co nie skończyło się najlepiej bo zaczęliśmy brodzić po kostki w wodzie. W pewnym momencie moje tylne gdyby nie to że rower oparł się na ramie to całe by się schowało w mokradle :p Może zdjęcie tego nie oddaje ale rower opiera się na zębatkach korby...
W końcu udało nam się dotrzeć do jakiegoś szlaku złapał nas deszcz... ale dobrnęliśmy z powrotem na szczyt Smreka i skierowaliśmy swoje opony w strone domku... trochę wymęczony ale wypasiony wypad :D
Po sobotnich zawodach odwołanych z powodu deszczu, niedziela przywitała nas słoneczną pogodą więc trzeba było wyruszyć eksplorować pobliskie tereny i trochę potrenować przed Jelenią Górą. Tempo łagodne, choć zdecydowane duuuuuużo podjazdów, tyle samo zjazdów, pierwsza wizyta w rowie jak na szybkim zjeździe nie zmieściłem się w zakręcie ale bez obrażeń w ludziach ani sprzęcie :) pozytywnie
A tu jeden z pięciu "predatorów", które pilnowały nas i nasze rowerki :D
Urlop miałem zacząć startem w Bike Maratonie w Świeradowie Zdroju ale pogoda pokrzyżowała plany wielu bikerów. Intensywne opady deszczu doprowadziły do lokalnych podtopień i stażacy i policja musiali się zająć akcją ratunkową i ewakuacją mieszkańców zamiast obstawą trasy maratonu. Z tego powodu zawodu zostały odwołane ale swoje zmokłem :D
po długiej dłuuugiej przerwie zacząłem jeździć na rowerze w roku 2009... zrobiłem około 1500km. W roku bieżącym zmieniłem rowerek i jest plan powalczyć trochę mocniej niż w roku ubiegłym... parę maratonów, góry, jura zobaczymy co z tego wyjdzie...