Silesia MTB Cup 2010
Po dotarciu na miejsce wizyta w biurze zawodów celem odebrania numerów startowych i klamka zapadła jadę Mega. W końcu to tylko 34km jeżdżenia po parku, każdy dzieciak by dał rade. W oczekiwaniu na start naszego dystansu dopingujemy resztę ekipy jadącą dystans Mini. Ale i na nas przyszła pora. Początek asfaltem tak jak się spodziewałem...

Potem troszkę leśnych ścieżek...


Żeby znów wjechać na asfalt...

Jak zwykle tempo mnie zabija, zaczynają mnie boleć żebra i kręgosłup prawdopodobnie z powodu treningowej gleby i w głowie znowu jedna myśl co ja tu robię, zamiast siedzieć na słoneczku i popijać chłodne piwko, dojadę pierwszą pętle i ide do auta pakować rower i nie jadę już na żadne zawody, to nie ma sensu chyba już wszyscy mnie wyprzedzili haha!
Do tego wszystkiego mit o parkowym jeżdżeniu odchodzi w zapomnienie, padający przez ostatnie tygodnie deszcz skutecznie rozmiękczył nawierzchnie na terenowych odcinkach trasy a jednak jest ich jednak sporo! Jednak w tym dniu w porównaniu do Zdzieszowic walka z błotem wychodzi mi lepiej, co wraca mi trochę wiary i dodaje uporu, żeby jednak jechać dalej :) robię wielkie oczy jak trasa zaprowadza mnie na tor motocrosowy, hopki, muldy itp. żeby po chwili przenieść się do części dla rowerzystów ale tych bardziej zamortyzowanych.

W życiu bym nie pomyślał że tyle ciekawych miejsc jest w chorzowskim parku. Drugą pętle zaczynam w lekkim deszczu który daje trochę ochłody i wraca sił. Zaczynam jechać swoim tempem wydaje mi się że dość rekreacyjnym i zbyt powolnym ale założenie jest takie żeby dojechać do mety i nacieszyć się jazdą! Koniec zawodów odbywa się w masakrycznej ulewie ale jedzie mi się dobrze... Jest meta!!!
Drugą pętla niby na luzie a czas praktycznie taki sam jak na pierwszej - i po co było się szarpać na starcie :/ trzeba dalej szukać zdrowego umiaru żeby się nie zarzynać na samym początku.
Mega:
1:48:45
63/118 OPEN
23/40 M2
PS
Iskier dzięki za foto!