Silesia MTB Cup 2010

Niedziela, 30 maja 2010 · Komentarze(4)
Po niefortunnym treningu z wywrotką postanowiłem jednak wystartować, szczerze mówiąc to lepiej wychodziło mi pedałowanie niż chodzenie na nogach - kuśtyk kuśtyk kuśtyk. Wizualne efekty (czyt. siniaki) wywrotki zaczynają wychodzić dopiero dziś jak piszę tą relacje ale mniejsza o to do wesela się zagoi... yyy wesele za 4 dni haha!
Po dotarciu na miejsce wizyta w biurze zawodów celem odebrania numerów startowych i klamka zapadła jadę Mega. W końcu to tylko 34km jeżdżenia po parku, każdy dzieciak by dał rade. W oczekiwaniu na start naszego dystansu dopingujemy resztę ekipy jadącą dystans Mini. Ale i na nas przyszła pora. Początek asfaltem tak jak się spodziewałem...



Potem troszkę leśnych ścieżek...





Żeby znów wjechać na asfalt...



Jak zwykle tempo mnie zabija, zaczynają mnie boleć żebra i kręgosłup prawdopodobnie z powodu treningowej gleby i w głowie znowu jedna myśl co ja tu robię, zamiast siedzieć na słoneczku i popijać chłodne piwko, dojadę pierwszą pętle i ide do auta pakować rower i nie jadę już na żadne zawody, to nie ma sensu chyba już wszyscy mnie wyprzedzili haha!
Do tego wszystkiego mit o parkowym jeżdżeniu odchodzi w zapomnienie, padający przez ostatnie tygodnie deszcz skutecznie rozmiękczył nawierzchnie na terenowych odcinkach trasy a jednak jest ich jednak sporo! Jednak w tym dniu w porównaniu do Zdzieszowic walka z błotem wychodzi mi lepiej, co wraca mi trochę wiary i dodaje uporu, żeby jednak jechać dalej :) robię wielkie oczy jak trasa zaprowadza mnie na tor motocrosowy, hopki, muldy itp. żeby po chwili przenieść się do części dla rowerzystów ale tych bardziej zamortyzowanych.



W życiu bym nie pomyślał że tyle ciekawych miejsc jest w chorzowskim parku. Drugą pętle zaczynam w lekkim deszczu który daje trochę ochłody i wraca sił. Zaczynam jechać swoim tempem wydaje mi się że dość rekreacyjnym i zbyt powolnym ale założenie jest takie żeby dojechać do mety i nacieszyć się jazdą! Koniec zawodów odbywa się w masakrycznej ulewie ale jedzie mi się dobrze... Jest meta!!!
Drugą pętla niby na luzie a czas praktycznie taki sam jak na pierwszej - i po co było się szarpać na starcie :/ trzeba dalej szukać zdrowego umiaru żeby się nie zarzynać na samym początku.

Mega:
1:48:45
63/118 OPEN
23/40 M2

PS
Iskier dzięki za foto!

Komentarze (4)

"ale zaczynam się zastanawiać nad przesiadką dystans wyżej w BM."

Ty najpierw skończ sezon w Mini :P

ziober 04:46 czwartek, 3 czerwca 2010

Tak, zdecydowanie polecam mega. Mini to jest ledwie przekąska. Najciekawsze rzeczy są właśnie na mega. Zaś giga to tylko kolejna pętla, więc średni dystans mi najbardziej odpowiada.

AdRiano 23:35 wtorek, 1 czerwca 2010

Jakoś ten deszcz mi nie przeszkadzał, może poza problemami z podejściem pod tą ścianę na torze 4cross, ludzie wdrapując się już prawie na samą górę zjeżdżali na błocie z powrotem na sam dół :)) No niby te giga to jak mega na BM ale ja do tej pory jeździłem mini w BM czyli tak jak te mega w Chorzowie ale zaczynam się zastanawiać nad przesiadką dystans wyżej w BM.

szturcu 22:59 wtorek, 1 czerwca 2010

Widząc co się działo z pogodą jak jechaliście mega to szczerze Wam współczułem. Jednak zdecydowanie lepiej było jechać giga w idealnej pogodzie niż krócej ale w tej ulewie. Wszak te giga to tak naprawdę było tyle co mega na BM. Gratuluję uporu i ukończenia wyścigu na całkiem niezłej pozycji. W końcu samopoczucie na pierwszej pętli nie było najlepsze.

AdRiano 10:48 wtorek, 1 czerwca 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dykow

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]